Tym razem kilka zdjęć "od kuchni", które powstały w trakcie sesji plenerowej Pauliny i Andrzeja. Znalazły się tu na dowód ich sporego poświęcenia. A było tak: przyjechaliśmy do Zakopanego bardzo późnym wieczorem, pobudka już o 3.30 aby zdążyć na Gubałówkę tuż przed wschodem słońca, później wyjazd pierwszą kolejką na Kasprowy Wierch. I choć dzień zapowiadał się ciepły i słoneczny na górze niespodzianka -1C i porywisty wiatr około 100 km/h. No ale tak bywa w wysokich górach. Kiedy oddawałam materiał, Paulina powiedziała - wiesz, jak znaleźliśmy się na tym zimnym i wietrznym szczycie pomyślałam "czy ja naprawdę tego chciałam ?" ale jak zobaczyłam zdjęcia to uważam, że warto było trochę zmarznąć :).
To miła dla mnie konkluzja dlatego zapraszam już jutro do obejrzenia tatrzańskiej sesji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz